Wyczekiwany powrót Przystani

2019-04-24

Przestrzeń Parku Śląskiego bez Przystani była odbierana tak, jakby czegoś w niej brakowało. Od połowy marca ta kultowa restauracja znów tętni życiem. Wystrojem, kartą dań i klimatem, nawiązuje do czasów swojej największej świetności.

Chcemy nawiązać do historii i tradycji. Chcemy być dostępni dla każdego gościa parku – zapewnia Agnieszka Andreou, menadżerka Browaru Przystań, bo tak brzmi pełna nazwa restauracji. – Skupiamy się na tradycyjnej polskiej kuchni. Nasze menu nawiązuje do tego, co podawano w tym miejscu kilkadziesiąt lat temu. Mamy też cukiernię i produkty robione ręcznie – dodaje.

Przystań nie działała od trzynastu lat. Inwestor, który zdecydował się ją od parku wydzierżawić, przeprowadził kompleksowy remont. Wewnątrz zachowano dawny układ pomieszczeń, ale poza tym zmieniło się w zasadzie wszystko. Wymieniono wentylację, kanalizację i zamontowano klimatyzację. Wystój wnętrza to znów nawiązanie do historii, ale z odpowiednią proporcją nowoczesnego designu.

– Warto było czekać na ten obiekt. Jesteśmy bardzo szczęśliwi, że to kultowe miejsce wraca na mapę parku – nie kryje zadowolenia Marek Widuch, wiceprezes Parku Śląskiego. – To niezwykła restauracja. Jest owiana swoistą legendą, na jej temat krąży wiele anegdot… Cieszymy się, że teraz będzie można tworzyć kolejne.
Poza częścią restauracyjną, Browar Przystań posiada cukiernię, taras oraz strefę chilloutu, która świetnie sprawdza się również jako strefa kibica. Inwestor wymienił także nawierzchnię drogi dojazdowej i parkingu. Wybrukowano też teren wokół samej restauracji.

W restauracji jest około 174 miejsc, a na tarasie – około dwustu. Poza imprezami okolicznościowymi, w planach są wydarzenia kulturalne. W najbliższym czasie ma się tu odbyć koncert oraz event modowy.

– Powrót restauracji został bardzo dobrze odebrany społecznie. Na razie czujemy się tu świetnie – uśmiecha się Andreo. Jak przyznaje, goście są… zaskoczeni. – Wrażenie robi wystrój, ale najwięcej emocji budzi sam fakt otwarcia tego obiektu, bo wiele osób straciło wiarę, że to jeszcze się uda. To był bardzo duży projekt i opóźnienia nie wyniknęły z naszej winy – mówi.

W menu znajdziemy m.in. zupy: rybną, żur, rosół, krem z buraka, a także tatar wołowy, wędzonego pstrąga, golonko na piwie, udo z kaczki, roladę wołową i żeberko wieprzowe. Do tego oczywiście desery oraz ciepłe i zimne napoje. Dla amatorów piwa są cztery gatunki tego trunku, ważone oczywiście na miejscu.
Restauracja jest otwarta od poniedziałku do czwartku oraz w niedziele od godziny 12 do 22, a w piątki i soboty do 23. Latem godziny otwarcia mogą się wydłużyć.

Trochę historii

Przystań powstała jako integralna część Ośrodka Sportów Wodnych. Zaprojektował ją Zbigniew Rzepecki. Budowę ukończono w 1955 roku, ale restaurację pełną parą uruchomiono tam w roku następnym. To kawałek bardzo dobrej i solidnej architektury. Wrażenie robi przeszklona z dwóch stron sala, płaskorzeźby i mozaika o tematyce morskiej. Architekci i wykonawcy do pracy podeszli z ogromną starannością. Szczególny zachwyt może budzić integralny sposób połączenia tego obiektu ze stawem.

Na początku, gdy nad stawem istniała jeszcze Gospoda Parkowa, funkcja gastronomiczna nie była najważniejszą w Przystani – w budynku była m.in. świetlica, czytelnia, a nawet sala ping-pongowa. W piwnicy mieściły się hangary, w których chowano sprzęt wodny. Budynek tętnił życiem. Przez pewien czas właśnie tam była dyrekcja parku i centrala telefoniczna. Z czasem największą renomę zyskiwała restauracja. Podawaną tam śląską kuchnią zachwycali się dyplomaci i zagraniczni goście.

Na specjalne okazje podawano tatary, żymloki i słynną gicz cielęcą. Na co dzień w restauracji aż takich frykasów nie serwowano – na stołach królowały kotlety po wiedeńsku i bryzol z pieczarkami. Przy restauracji odbywały się kiermasze książek i dancingi. Tłumy bywały na tarasie na pysznych lodach.

Wyśmienite rolady, kaczki, modro kapusta, żymloki, tatary, żur i rosół cieszyły się ogromną popularnością. Renomę zdobyły też wyroby cukiernicze: torty, ciasta, kawy, później lody. Asortyment był pełny. Generał Jerzy Ziętek miał specjalną salę, w której przyjmował gości. Właśnie tam najchętniej prowadził trudne rozmowy. Karty dań używał wówczas jako oręża – obłaskawiał nią swoich rozmówców. Restauracja była bardzo znana z organizacji imprez okolicznościowych: zabaw sylwestrowych, wesel, mniej lub bardziej formalnych spotkań o charakterze politycznym. Dobry okres dla Przystani skończył się w połowie lat 90. Wtedy zaczęło brakować pieniędzy i na początku XXI wieku restaurację trzeba było zamknąć.

Czytaj również

Nasza witryna wykorzystuje pliki cookies, m.in. w celach statystycznych. Jeżeli nie chcesz, by były one zapisywane na Twoim dysku zmień ustawienia swojej przeglądarki. Więcej na ten temat...