Szef chorzowskiej policji konnej: Jesteśmy wszędzie, gdzie nas potrzebują

2018-05-04

Policjanci z Chorzowskiego Zespołu Policji Konnej to ogromne wsparcie dla służb porządkowych parku, ale i duża atrakcja dla odwiedzających. O patrolowaniu parkowych alejek oraz koniu, który ostatnio dołączył do jednostki, rozmawiamy z jej kierownikiem, starszym aspirantem Karolem Molendą.

– Chorzowski Zespół Policji Konnej i Park Śląski to dobrzy sąsiedzi.
– Nawet bardzo dobrzy. Nasza siedziba mieści się przy ulicy Siemianowickiej, tuż obok parku, a jego aleje są głównym miejscem naszej służby. Można nas tam spotkać bardzo często, a w weekendy i podczas imprez, jesteśmy tam praktycznie zawsze.

– Jak ta służba przebiega? Ma chyba nieco inny charakter niż na przykład zabezpieczanie meczów piłkarskich…
– To inna forma naszej działalności. Podczas meczów piłkarskich dzieją się różne, niekoniecznie miłe rzeczy. Na parkowych alejkach natomiast ludzie są do nas bardzo przyjaźnie nastawieni. Wzbudzamy zarówno sympatię jak i duży szacunek. Kiedy zabezpieczamy mecze, jesteśmy niejednokrotnie traktowani jak wróg numer jeden, szczególnie przez pseudokibiców. W parku ten odbiór jest inny.

– Ostatnio, wychodząc z parku, widziałem dwóch funkcjonariuszy na koniach, a wokół nich grupkę dzieci.
– Policjant na koniu wzbudza pewien podziw, zarówno u dzieci, jak i ich rodziców. Koń nie jest już tak powszechnym zwierzęciem, jak kilkadziesiąt lat temu. Park powoli staje się jedynym w okolicy miejscem, gdzie można go spotykać regularnie.

– W jakich zdarzeniach najczęściej konny patrol musi interweniować?
– Pamiętajmy, że w wielu miejscach w parku nie można poruszać się samochodem. Nie jest w stanie do nich dotrzeć również policyjny radiowóz. Natomiast koń dostanie się właściwie wszędzie. I właśnie wszędzie, gdzie jesteśmy potrzebni, staramy się być.

– Jakieś zdarzenie z parku szczególnie utkwiło panu w pamięci?
– Było ich kilka, ale najbardziej zapamiętałem to z dzieckiem, które przewróciło się na rowerze, miało do tego cukrzycę, a w pobliżu nie było rodziców. Musieliśmy szybko zareagować i wezwać pomoc.

– W ubiegłym roku otwarto zmodernizowany Stadion Śląski. W marcu zabezpieczaliście mecz Polska-Korea Południowa. To koniec spokojnego patrolowania parku?
– Nie. Mecze reprezentacji są inne niż spotkania drużyn klubowych. Podczas spotkań międzynarodowych jest zdecydowanie więcej rodzin z dziećmi. Mieliśmy wprawdzie nieco więcej pracy podczas meczu kadry, ale trudno powiedzieć, żeby było specjalnie ciężko. Z niecierpliwością czekamy na kolejne duże wydarzenia w „Kotle Czarownic”.

– Koń budzi respekt wśród kibiców?
– Zdecydowanie. Wielokrotnie interweniowaliśmy w trudnych sytuacjach. Osoby agresywne, widząc konia, nagle stają się potulne i stosują się do poleceń.

– Ilu funkcjonariuszy służy obecnie w waszym zespole?
– Siedem koni i sześciu jeźdźców. Ostatnio dołączył do nas Larnaka. To piękny wierzchowiec rasy wielkopolskiej, pochodzenia trakeńskiego. Ma 5 lat. Teraz przejdzie półroczne szkolenie, zarówno na terenie parku, jak i w mieście. Nie będzie mógł jednak jeszcze zabezpieczać meczów ani innych imprez wysokiego ryzyka. Kolejny etap, w tracie którego będzie przygotowywany do ekstremalnych sytuacji, potrwa następnych kilka miesięcy.

– Czego taki koń musi się nauczyć przed rozpoczęciem służby na 100 procent?
– Zwierzęta oswajają się z nietypowymi sytuacjami, z którymi mogą mieć do czynienia podczas codziennej służby. Uczą się ufać jeźdźcom i budują swoją pewność siebie. Koń policyjny powinien charakteryzować się przede wszystkim dużym spokojem i opanowaniem. Nie może nerwowo reagować na odgłosy wystrzałów, ujadanie psów czy głośne zachowania tłumu.

 

Czytaj również

Nasza witryna wykorzystuje pliki cookies, m.in. w celach statystycznych. Jeżeli nie chcesz, by były one zapisywane na Twoim dysku zmień ustawienia swojej przeglądarki. Więcej na ten temat...